04 maja 2016

Rozdział 2

„Będę przy tobie” to najlepsza obietnica, jaką może złożyć przyjaciel.
Helen Thomson


     Ginny zapukała cicho do pokoju swojej przyjaciółki. Dobrze, że mieszkają blisko siebie, bo wtedy zmniejsza się szansa, że ktoś je rozpozna. Dwie przyjaciółki Pottera to bardzo łakomy kąsek dla śmierciożerców, których starają się unikać. A jeśli takich spotkają, to jak najszybciej uciekają. Jednak gdy wpadnie się na takiego Zabiniego lub  Malfoya, to krew od razu wrze w żyłach. 
- Wejdź - powiedziała Hermiona, gdy tylko otworzyła drzwi. Ruda posłała jej szeroki uśmiech i weszła do pokoju przyjaciółki. Szatynka zmarszczyła brwi, widząc, że coś nie jest tak, jak być powinno. - Coś się stało? 
- Pamiętasz, że jak przyniosłam ci podręczniki to byłam zła? - trudno było to zapomnieć. Nagle Ginny wpadła do jej pokoju, mając prawie pianę na ustach. Wyzywała kogoś, ale nie chciała powiedzieć kogo dotyczyły te obelgi. - Zabini i Malfoy wracają z nami do szkoły. Mam przez to złe przeczucia... Doskonale wiesz, do czego są teraz zdolni.
      Tak, wie. Hermionie obiło się o uszy, że najmłodszy Malfoy wradza się w swoją ciotkę Bellatrix. Podobno osobiście torturował byłą nauczycielkę mugoloznastwa. A teraz wszyscy wiedzą, że ona nie żyje. Miała nadzieję, że go nie spotka w Hogwarcie. Jednak jak zwykle los musiał jej pokrzyżować plany. Byłaby głupia, gdyby nie odczuwała strachu przed tym ostatecznym rokiem. W nim się wszystko wyjaśni. Jednakże nie będzie obserwować zdarzeń z ukrycia, tylko będzie w nich uczestniczyć. Ma nadzieję, że przynajmniej tym razem Fortuna ją oszczędzi i da jej przeżyć. Podobnie jej przyjaciołom, ale czy może tak wiele oczekiwać od zbliżającej się wojny? Zbiera krwawe żniwo i nie patrzy, ile osób będzie po danej osobie płakało. Zabierze każdego, kogo będzie musiała i chciała.
- To źle, bardzo źle. Będą szpiegami śmierciożerców wśród uczniów. Nikomu nie będziemy mogły ufać - powiedziała cicho Hermiona, patrząc na woje dłonie. Nie chciała dawać nikomu nadziei na to, że wygrają tę wojnę. Jednak ona musiała iskrzyć, a coraz więcej przeciwności stawało na drodze do zwycięstwa. Jest w ogóle możliwość wygranej? Każdy w jakiś sposób przegra. Każdy kogoś straci.
- Wiem... Kupowali książki do siódmej klasy - powiedziała ryża i usiadła na łóżku obok szatynki. Najchętniej uciekłaby na drugi koniec świata, ale nie mogła zostawić swoich przyjaciół, a doskonale zdaje sobie sprawę, że każda para rąk się przyda.
- Jesteś pewna? - dopytała się rudej, a ta skinęła głową. Starsza z nich westchnęła. - Mogą nam przeszkadzać w naszej misji.
- Jest taka możliwość... Hermiono, a jak zniszczymy ten przedmiot, to uciekniemy z Hogwartu? - to pytanie dręczy obie kobiety. Brązowooka przygryzła wargę i chwilę się zastanowiła, zanim udzieliła odpowiedzi. Sama chciałaby znać idealną odpowiedź, która chociażby trochę im rozjaśniła przyszłość. Nawet tę najbliższą, ale coś by wiedziały.
- Ginny... Zobaczymy jaka będzie sytuacja w szkole. Najprawdopodobniej ta wszyscy będą walczyć, ale nie pozwolę na to, aby komukolwiek coś się podczas tego roku szkolnego stało. Będę pomagać innym uczniom, chociażby za cenę własnej krwi - mruknęła w odpowiedzi i podniosła głowę do góry, aby spojrzeć się prosto w oczy rudej. Ta pokiwała smętnie głową.
- Tylko obiecaj mi jedną rzecz, Miona... Nie możesz stracić wszystkich sił na pomoc przed zniszczeniem tego czegoś. Musisz być silna i wiem, że będzie cię bolało sumienie, bo mnie także, ale... nie poświęcaj się za wszystkich - wyszeptała, wtulając się w bok przyjaciółki. Ta tylko pokiwała głową, nie mogąc nic odpowiedzieć na głos. Za dużo energii kosztowała ją ta przysięga, ale wiedziała, że jest to słuszne posunięcie. Martwa na nic się nie zda, tak samo słaba i poraniona. Jednak zadaje sobie sprawę z tego, że nie wyjdzie cała i zdrowa z zamku. Nawet jeśli wykona plan, to wątpi, że nikt się nie przyczepi do jej krwi. Trzech śmierciożerców w radzie pedagogicznej... To nie może się dla niej dobrze skończyć.


    Draco wszedł do biura swojego ojca, w którym znajdował się on wraz z matką. Spojrzał się na nich z zimną obojętnością w oczach. Nie szanuje ojca, ale musi udawać przed matką, którą szczerze kocha. Może nie zachowuje się jak wzorowy syn, ale tak jest lepiej. Tylko ona będzie potrafiła mu wszystko przebaczyć. Tylko ona mu uwierzy. Tylko ona zrozumie, dlaczego to robi.
- Słucham was - powiedział cicho swoim nic niewyrażającym głosem. Nie chciał rozmawiać, tylko już wrócić do swojej komnaty, gdzie czuł się jak za dawnych lat. Tam nic mu nie przypominało o tym, że jest śmierciożercą, choć każdemu pokazuje, że się z tego powodu cieszy. Nie lubi byś sługą, a pokazuje się jako sługa.
- Draco, musisz wiedzieć, że w tym roku szkolnym masz nie przyjeżdżać na święta, chyba że napiszemy ci o tym w listach. Będzie u nas gościł nasz pan, przyszły władca świata czarodziejów, który go oczyści z tych plugawych istot, które stawiają się na równi z nami, czystokrwistymi - odezwała się jego matka, na co on tylko skinął głową. Nie będzie na ten temat dyskutował. Nigdy nie tolerował szlam i się tego nie wstydził. Brzydzi go fakt, że musi uczęszczać z takimi gnomami do szkoły.
- Rozumiem. Mam nadzieję, że będzie miał dla mnie jakieś zadania, które będę mógł wykonać  w szkole. Pozbędę się z miłą chęcią kilku szlam i zdrajców krwi - powiedział  prostując się dumnie. Kiwnął ojcu głową, a potem pozwolił matce się ucałować. Młody Malfoy odwrócił się plecami do ojca i zacisnął zęby. Bez zbędnych słów wyszedł, a Lucjusz odprowadził go pobłażliwym spojrzeniem. Wiedział doskonale, kiedy jego syn próbował wszystkich oszukać. Ma jednak nadal nadzieję, że nie wychował żadnego potwora i teraz jego przeczucia także się sprawdzą.


     Czas mijał nieubłaganie, a kalendarz naczelnej kujonki domu lwa zapełniał się czarnymi krzyżykami, aż nadszedł ten  jeden szczególny dzień... Powrót do Hogwartu. Tam, gdzie już nie jest dla niej bezpiecznie. Tam, gdzie prawie każdy będzie ją uważał za śmiecia, podczłowieka. Wiedziała, ze tak będzie odkąd tylko wsiadła do pociągu wraz z rudą. Wszyscy się od nich odsuwali, jakby się mieli czymś zarazić. Słyszała obraźliwe słowa, które były kierowane w ich stronę, jednak nie zwracała na nie żadnej uwagi. Musiała to przetrwać dla lepszego jutra. Obiecała to sobie samej, więc tym bardziej będzie egzekwować tę obietnicę. Nie mogła zawieźć siebie, prawda? Jednak, kto to wie w dzisiejszych czasach, czasach wojny. Nikt nikomu nie ufa i nikt nikomu nic nie obiecuje. Każdy się boi o własną skórę.
- Szlama i zdrajczyni krwi, piękny komplet jak na rozpoczęcie roku szkolnego - powiedział Zabini, nie kryjąc swojego zdumienia. Nie spodziewał się tutaj Hermiony Granger, a jeśli ona tu jest, to Potter i Weasley też powinni, a ich nie ma. Zostawili ją? Szczerze wątpił, a to znaczy, że szatynka ma ważny powód, aby tu być. I jego jednym z zadań, będzie dowiedzenie się, jaki jest to powód, a Malfoy z pewnością mu w tym pomoże.

______________
Teraz będę dodawać częściej rozdziały i bardziej regularnie, bo kończę swojego poprzedniego bloga. Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba, chociaż nic się w nim jak na razie nie dzieje :) Zachęcam do komentowania, motywuje do dalszego pisania i kontynuowania tej historii :P

05 sierpnia 2015

Rozdział 1

Na wojnie się wygrywa albo przegrywa, żyje albo umiera - a decyduje się to w mgnieniu oka.
 Douglas MacArthur


     Szatynka otarła samotną łzę, która spływała po jej policzku. Tak bardzo chciałaby tu wrócić, ale teraz to już niemożliwe, przynajmniej na razie. Jej rodzice już nie poznają własnej córki, która jest dla nich obcą osobą. Zaklęcie zostało rzucone perfekcyjnie, tak jak miało być. Jednak, mimo że dobrze wykonała swoją powinność, żal i smutek ściskają jej serce.
     Jeszcze ostatni raz przystanęła na środku chodnika i spojrzała się na swój były dom. Teraz jej rodziciele wyjadą do Australii i, jeśli będzie jej to dane, odnajdzie ich, gdy tylko wszystko się skończy. Kiedy Lord Voldemort zginie wraz ze swoimi poplecznikami.
     Wyciągnęła różdżkę i machnęła ręką. Błędny rycerz zabierze ją do Dziurawego Kotła, gdzie zarezerwuje pokój i przeczeka do końca wakacji. Tam będzie na razie najbezpieczniej i najspokojniej. W końcu, tylko ona wraca do Hogwartu ze Złotej Trójki. Harry i Ron idą na poszukiwanie horkruksów w terenie, a ona ma znaleźć ten, który został w szkole. Podobno tam jest jeszcze jakiś, przynajmniej tyle powiedział jej Potter podczas ich ostatniego spotkania. 
- Proszę, proszę. Oto Błędny Rycerz, zawieziemy cię, gdzie tylko będziesz chciała. Jestem Stan - powiedział wysoki, chudy i pryszczaty mężczyzna. Podniósł jej kufer i pomógł wsiąść do autobusu. Rozejrzała się, mając nadzieję, że nikt jej nie rozpozna. Jednak nie zauważyła, żadnej znajomej twarzy, więc miała cichą nadzieję, że nie ma tu żadnego śmierciożercy. 
- Do Dziurawego Kotła - powiedziała i stanęła przy oknie. Oparła się o swój kufer, czując na sobie ciekawskie spojrzenie Stana. 
- A jak się nazywasz, koleżanko? - ma denerwujący głos. Przymknęła oczy i po chwili się na niego spojrzała. - Powiesz mi? 
- Luna Lovegood - odpowiedziała cicho. Nazwisko jej koleżanki nie powinno wzbudzać niczyich podejrzeń, ale nie miała co do tego pewności. Przygryzła wargę, patrząc się uważnie na mężczyznę. 
      Nic nie powiedział, tylko złapał gazetę i zaczęła ją czytać. Spojrzała się na pierwszą stronę i przełknęła ślinę. "Alecto Carrow będzie uczyć mugoloznawstwa w Hogwarcie" tak brzmiał jeden z nagłówków, przez który Hermiona nie była pewna, czy chce tam wrócić. Jednak nie wie, czy drugi nie jest jeszcze gorszy. Jej brat ma uczyć obrony przed czarną magią, a cały magiczny świat wie, że to są śmierciożercy. Już wiedziała, że to będzie bardzo długi rok. 
- No to jesteśmy na miejscu! - zawołał Stan i wskazał na otwarte drzwi. Spojrzała w tamtym kierunku i zauważyła wejście do Dziurawego Kotła. Wysiadła z autobusu i ruszyła w stronę drzwi. Otworzyła je i ze spuszczoną głową, zaczęła iść do Toma. Gdy ten tylko ją zobaczył, posłał jej uśmiech i kiwnął głową, aby poszła za nim.
- Słyszałem wieści, że masz tu przybyć. Nie wychodź ze swojego pokoju, wszystko zostanie ci dostarczone - powiedział i zaczął się śmiać, co brzmiało, jakby zaczął się dusić. 
     Kiedy tylko odszedł, weszła do pokoju. Nic się nie zmieniło od jej ostatniej wizyty. Stare łóżko na środku, regał, szafa i komoda. Wszystko wygląda jakby się miało zaraz rozsypać, ale cóż. Nie stać jej na to, aby wynająć sobie pokój w jakimś luksusowym miejscu.
- Harry... Ron... Powodzenia - powiedziała w przestrzeń i pogłaskała swojego kota po łebku. Na szczęście, że przynajmniej on może wyjść w każdej chwili z klatki.  


 


     Wysoki arystokrata wyszedł ze sklepu z miotłami i spojrzał się na swojego przyjaciela. Skinął na niego głową i razem ruszyli w kierunku księgarni. Muszą kupić książki na ostatni rok nauki w Hogwarcie. Jednak oni także wiedzą, co oznaczają te zmiany w gronie pedagogicznym. Już nie będzie obrony przed czarną magią, tylko Carrow będzie nauczał czarnej magii. 
- Myślisz, że Złota Trójca wróci? - zapytał się Blaise, patrząc na blondyna. Ten pokręcił głową. 
- Aż na tyle głupi nie są. Chociaż nigdy nie wiadomo, co z tym rudym wypłoszem. Może go zostawią, bo będzie im wadził na każdym kroku? - mruknął w odpowiedzi i otworzył drzwi księgarni. Weszli razem i rozejrzeli się. Rude włosy mignęły im przed oczami, jakby ktoś chciał uciec. Jednak ciemnoskóry był szybszy i zastawił tej osobie drogę. Ginny Weasley rzuciła mu mordercze spojrzenie, a Diabeł tylko posłał jej uśmiech. 
- Co tu robisz, Weasley? Zgubiłaś bliznowatego i chciałaś poradzić się szlamy? - zapytał się Draco z drwiącym uśmiechem. Ruda prychnęła i chciała wyciągnąć różdżkę, jednak w ostatniej chwili się powstrzymała. Nie chciała zwracać na siebie zbytniej uwagi w miejscu publicznym, gdzie wokół roi się aż od śmierciożerców.
- A co cię to obchodzi, Malfoy? Zabini, lepiej zejdź mi z drogi, bo inaczej sobie pogadamy - warknęła, a ten łaskawie się odsunął. Przeszła obok niego, nie chcąc pokazać, że jest zdziwiona, że jej ustąpił. Malfoy spojrzał się na niego zaskoczony.
- Puściłeś ją? Bez niczego? - zapytał się, jednak nie oczekiwał odpowiedzi. Ruszył w stronę jednej z obsługujących dziewcząt. Posłał jej swój firmowy uśmiech, przez który się zarumieniła. 
- Daj mi książki dla siódmej klasy - rozkazał, a ona jak najszybciej zaczęła ich szukać. Po chwili stały na ladzie dwa zestawy książek. - Nie musisz wydawać. 
- Smoku, jakiś ty hojny - zaśmiał się Diabeł. Ten w odpowiedzi posłał mu zimne spojrzenie i zaczął iść w kierunku zakazanych ulic. Wszedł do znanemu tylko sobie budynku, gdzie za ladą siedział stary czarodziej. Gdy tylko zobaczył młodego dziedzica wstał i mu się ukłonił. Zabiniemu również z taką samą, tęgą miną. 
- Masz to, o co cię prosiłem? - zapytał się Malfoy, patrząc z pogardą na mężczyznę. Ten przejechał dłonią po swojej głowie, na której nie ma już włosów. Brudny i tęgi, ledwo się mieścił między tymi wszystkimi półkami. Jednak po chwili przyniósł dwa pudełka. 
- Są gotowe, a tu jest mapa - wychrypiał, podając wszystko blondynowi. Ten dał Diabłu jedno z dwóch pudełeczek. Przy okazji wyjął z kieszeni woreczek z galeonami. Rzucił je na blat biurka, przy którym zazwyczaj siedzi ten... człowiek. Odwrócili się i bez pożegnania wyszli, po czym w dalszej części zaułka się teleportowali. 
__________________________
Wiem, rozdział miał być wcześniej, ale nie miałam jak go dodać. Jednak mam nadzieję, że się Wam podoba :P  

15 lipca 2015

Prolog

 Boska komedia



W życia wędrówce, na połowie czasu,
Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi,
W głębi ciemnego znalazłem się lasu.
{Piekło, Pieśń I}




Stęsknił się duch mój, że od lat tak wiela
Cudem jej wdzięków nie był czarowany:
Cudem, co wabi i co onieśmiela,
Więc gdy mi błysnął kształt jej ukochany,
Przez moc tajemną, która od niej biła,
Dawnej miłości poczułem kajdany. 
 {Czyściec, Pieśń XXX}



I taki oto jest prolog. Mam nadzieję, że będzie się Wam podobać sposób w jaki przedstawię to opowiadanie. "Boska komedia" jest chyba dobra do wszystkiego :P

12 lipca 2015

Sowa



By Captbexx





      Chciałabym się ze wszystkimi przywitać i powiedzieć Wam, czego możecie się ode mnie spodziewać. Nie wiem, jak będzie z rozdziałami. Raczej nie będą dodawane szybko, może dwa razy w miesiącu. Chodzę do dobrego liceum i nie mogę zaniedbać nauki :P 

     Więc tak, blog będzie o Dramione, czyli o Draco i Hermionie. Mam nadzieję, że się Wam spodoba moja wizja tej pary :D Do zobaczenia w prologu xD

~ Vassilena